W sumie miałem na jego temat nic nie pisać, bo iPhone 5c nie specjalnie mi się podobał i ogólnie nie do końca jest w moim stylu. Jednak na potrzeby iMagazine musieliśmy go przetestować i trafił on też do mnie na oczywiście „Cały” dzień. Jeśli mieliście kiedyś w ręku plastikowy telefon to wiecie, że od razu w dłoni można wyczuć, że jest bardzo delikatny. W przypadku iPhone 5C wrażanie jest zupełnie odmienne. Telefon jest dość ciężki, cięższy od iPhone 5S aż o 20 gramów. To od razu czuć w dłoni. Robi przy tym wrażanie bardzo solidnego. Trzymając go w ręku mamy poczucie, że można nim skały kruszyć, a jemu nie stanie się żadna krzywda. To niestety nie jest prawda. Plastik użyty do budowy jest bardzo podobny do plastiku w MacBookach białych unibody. Jest na pewno solidny i nie będzie pękał, ale na jego powierzchni dość szybko pojawią się mikroryski. Wykorzystanie takiego tworzywa powoduje też , że telefon może być dość narażony na upadki bo jest ono zwyczajnie za śliskie. To jednak jedyne wady. Solidność, jakość wykonania, dbałość o szczegóły – to wszystko jest na dokładnie tak samo wysokim poziomie jak w iPhone 5s. Apple stworzyło plastikowy telefon, ale zrobiło to naprawdę dobrze.
Poza wglądem cała reszta telefonu to dobrze nam znana konstrukcja z iPhone 5, nad którą bez sensu się dłużej rozpisywać. Działa sprawnie pod iOS 7? Działa, nic więcej nie potrzeba.
Czy iPhone 5c będzie sukcesem? Ciężko powiedzieć, bo to swojego rodzaju eksperyment Apple. Próba wejście w zupełnie nowy rynek, dość dobrze usytuowanych bardzo młodych ludzi. Oczywiście to nie jedyna grupa docelowa tego telefonu, ale na pewno najliczniejsza. Najbliższe miesiące pokażą nam jak to jest za granicami naszego kraju. Polskie dane będą obarczone „skażeniem niskiego PKB”. Statystycznego niemieckiego studenta stać na wyjście co tydzień do kina, restauracji lub Apple Store . Jego polski odpowiednik obejrzy film w internecie, kupi chińską zupkę i Androida za 1 zł.
Telefon trafił do redakcji iMagazine dzięki iClinic.pl.